"Internowanie legionistów w obozie jenieckim w Szczypiornie w 1917 r."

Legiony Polskie były ochotniczymi formacjami wojskowymi walczącymi u boku państw centralnych przeciwko Rosji. Legiony powstały z inspiracji i pod dowództwem Józefa Piłsudskiego w początkach sierpnia 1914 r. Początkowo podporządkowane były armii austriacko-węgierskiej, a od 10 IV 1917 r. przeszły pod rozkazy armii niemieckiej i zostały przekształcone w Polską Siłą Zbrojną (Polnische Werhmacht).

Proces przekształcania brygad legionowych w PSZ został przerwany w lipcu 1917 r. przez tzw. kryzys przysięgowy. Formalnie jego przyczyną był tekst przysięgi, której złożenia zażądały od legionistów pochodzących z terenu Królestwa Polskiego władze wojskowe. Zawierał on drażliwe sformułowania o wiernym dotrzymaniu "braterstwa broni wojskom Niemiec i Austrio-Węgier oraz państw z nimi sprzymierzonych" a sama przysięga miała zostać złożona "przyszłemu królowi polskiemu", a więc osobie nieistniejącej. Prawdziwą przyczynę kryzysu stanowiły sprawy polityczno-wojskowe, a głównym jego sprawcą był Piłsudski, który uważał że z powodu nowej sytuacji międzynarodowej (rewolucji w Rosji, przystąpienia do wojny Stanów Zjednoczonych po stronie koalicji) należało jak najprędzej wycofać się z sojuszu z państwami centralnymi. Dlatego wydał tajne polecenie, aby legioniści odmówili złożenia przysięgi.

Przysięgi nie złożyło 166 oficerów (73,5%) i 3509 podoficerów i szeregowców (73,8%) w jednostkach liniowych oraz 15 oficerów (25%) i 1220 podoficerów i szeregowców (67,1%) w jednostkach pomocniczych.

Odmowa przysięgi spowodowała poważne reperkusje ze strony władz niemieckich. Legioniści-królewiacy, którzy odmówili złożenia przysięgi zostali internowani: podoficerowie i szeregowcy w Szczypiornie pod Kaliszem, oficerowie w Beniaminowie koło Modlina. Sam Piłsudski, razem z Kazimierzem Sosnkowskim, zostali uwięzieni przez władze niemieckie w Magdeburgu.

Niemiecki obóz jeniecki w Szczypiornie, a właściwie w Skalmierzycach, bo tak brzmiała jego oficjalna nazwa - Kriegsgefangenenlager Skalmierschütz, powstał na początku 1915 r. w ramach przygotowań do ofensywy niemieckiej na froncie wschodnim.

Pismo
Pismo naczelnego komendanta Obozu Jeńców Wojennych w Skalmierzycach do władz zwierzchnich w Poznaniu (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Naczelnik Powiat Kaliskiego 1915-1918, sygn. 201, k. 149)

Obóz w Szczypiornie był obozem kwarantannowym, obliczonym na krótki pobyt jeńców z państw Ententy i ich sprzymierzeńców. Początkowo przebywali w nim tylko Rosjanie, którzy wykorzystywani byli do pracy w rolnictwie i przemyśle. W późniejszym czasie więziono w nim także jeńców innych narodowości: Anglików, Francuzów, Amerykanów, Rumunów, Serbów, Czarnogórców, a nawet Hindusów i Murzynów z wojsk kolonialnych. Przebywali w nim także więźniowie polityczni, a także internowane, z różnych powodów, osoby cywilne.

Aleksandra Piłsudska, która przebywała w obozie na przełomie 1915/1916 roku oceniała liczbę więźniów na 4 tysiące jeńców i 100 osób cywilnych. W drugiej połowie 1917 r. miało w nim przebywać, poza legionistami, kilkanaście tysięcy jeńców, przeważnie rosyjskich.

Obóz usytuowany był w szczerym polu, przy granicy prusko-rosyjskiej, po rosyjskiej stronie, wzdłuż szosy łączącej Kalisz ze Szczypiorem i dalej Ostrowem Wlkp. Miał kształt nieregularnego prostokąta i zajmował obszar niecałych 44 ha.

Plan obozu
Plan obozu z lutego 1917 r. (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Starostwo Powiatowe w Klaiszu 1918-1939, sygn. 2, k. 88)

Obóz otoczony był kilkoma rzędami drutów kolczastych i podzielony, także drutami, na mniejsze kwatery zw. obozami. Na zewnętrznych zasiekach powieszono blachy i pudełka od konserw, które miały utrudniać ucieczki. Było to właściwie jedno olbrzymie, podrutowane wszerz i wzdłuż kretowisko - jak wspominał po latach jeden z internowanych. Obóz był dobrze strzeżony. Między drutami zarówno zewnętrznymi, jak i wewnętrznymi, krążyli niemieccy wartownicy. Co kilkaset metrów rozmieszczone były wieże obserwacyjne (zwane ironicznie "wieżami ciśnień") z karabinami maszynowymi, dodatkowo wartownicy mieli do dyspozycji także 5 dział polowych. W nocy teren oświetlony były lampami elektrycznymi. Obóz składał się z 4 podobozów (A, B, C, D) przeznaczonych dla jeńców. Oprócz tego w skład obozu wchodził cała infrastruktura: cały kompleks baraków szpitalnych, kaplica, kostnica, magazyny, budynki gospodarcze, w których hodowano zwierzęta, kuchnie, łaźnie, mała elektrownia, odwszawialnie, ujęcia wody, ubikacje, kantyny, własne zastępcze środki płatnicze. Dla Legionistów przeznaczono podobóz C, który składał się z 10 bloków, 1 blok z 5 baraków, 1 barak z 2 sal.

Pierwszy transport legionistów przybył do Szczypiorna 13 lipca 1917 r. Ilość internowanych stale się zmieniała. Do końca sierpnia przybywali, przynajmniej w początkowym okresie, nowi legioniści, których nie było w oddziałach w momencie kryzysu przysięgowego. Przez pewien czas władze obozowe zwalniały chorych i młodocianych legionistów lub urlopowały innych. Niemal codziennie zdarzały się próby ucieczek z obozu, część z nich kończyła się powodzeniem. Niektórzy uciekali tylko czasowo, by zdobyć żywność, a potem wracali, będąc jeszcze raz rejestrowanymi, fałszując w ten sposób statystykę. Tych którym się ucieczka nie udała czekał 14-dniowy areszt o wodzie i 1/6 porcji chleba lub w skrajnych przypadkach śmierć.

List gończy
List gończy za zbiegłymi ze Szczypiorna legionistami (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Naczelnik Powiat Kaliskiego 1915-1918, sygn. 202, k. 205)

Ilość legionistów przebywających w obozie jest trudna do ustalenia. Najczęściej podaje się liczbę około 4 tysięcy, która to wydaje się być zawyżona. Bliższa prawdy jest liczba 3000-3200 osób, z których 7 zmarło (5 w szpitalu, a 2 w nieznanych bliżej okolicznościach, być może podczas ucieczki).

Od samego początku polskie władze obozowe dążyły do przejęcia kontroli nad całością życia obozowego i stworzenia zdyscyplinowanej, autonomicznej quasi jednostki wojskowej, dowodzonej przez polskiego komendanta uznawanego przez niemiecką komendanturę. Swoich komendantów posiadał także każdy blok i każda sala. Od pierwszego dnia komendant obozu wydawał rozkazy dzienne odczytywane na zbiórkach. Zorganizowano sąd obozowy i sądy blokowe (jednym z przewodniczących został Władysław Broniewski, legionowy Orlik), który rozstrzygał sprawy sporne i potępiał wykroczenia. Powołano, jako organ pomocniczy, Komitet Żołnierski składający się z delegatów poszczególnych pułków i oddziałów. Porządku pilnowała milicja obozowa. Zorganizowano własną kuchnię, służbę zdrowia, uruchomiono pocztę i kasę zapomogową.

Obozowa kuchnia
Obozowa kuchnia zw. Żabodajnią (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Spuścizna Tadeusza Martyna z Kalisza, sygn. 1156)

Równocześnie legioniści podlegali wyznaczonemu dla nich komendantowi pruskiemu. Początkowo był to poczciwy i sprzyjający legionistom mjr. rez. Hugo Kaupisch, Alzatczyk, który był też przez legionistów powszechnie lubiany. 14 listopada zastąpił go bezwzględny kpt. Gliwitz (vel Schliwitz), którego lekarz obozowy uważał za maniaka o podłożu religijnym.

Nieformalną instancję nadrzędną obozu stanowili oficerowie, którzy nielegalnie, ukrywając swoje szarże, udali się razem ze swoimi podkomendnymi do Szczypiorna. Poprzez fakt dzielenia trudów internowania, cieszyli się dużym szacunkiem i autorytetem wśród żołnierzy, udzielając rad i wyrażając swoje opinie w ważnych dla obozu chwilach, a swoją obecnością podtrzymywali na duchu żołnierzy. Z biegiem władze obozowe czasu aresztowały i wywiozły większość z nich, a także kilku podoficerów, w głąb Niemiec. Z 17 oficerów tylko trójce oficerów 5 pp udało się dotrwać do końca internowania, najpierw w Szczypiornie, a potem w Łomży, a to dzięki temu, że przybrali także fałszywe nazwiska.

W obozie przebywali również tzw. oficerowie łącznikowi, mieszkający w Kaliszu, wyznaczeni przez Komendę Legionów, w celu utrzymania kontaktu z niemieckimi władzami obozu. Większość z nich identyfikowała się z postawą internowanych i korzystając ze swego oficjalnego stanowiska, przemycała informacje z kraju, rozkazy pułk. Rydza-Śmigłego oraz listy i pieniądze od rodzin uwięzionych, zyskując sobie wdzięczność i szacunek. Wyjątek stanowiła postawa chor. Sujkowskiego, który nie ukrywał swojego proprzysięgowego stanowiska i zachęcał do składania przysięgi, a tym samym załamania solidarności uwięzionych legionistów.

Od samego początku uwięzienia, dla przeciwdziałania rozprzężeniu i nudzie, rozwinięto szeroką akcje oświatową, kulturalną, sportową i rozrywkową. Zorganizowano wykłady uniwersyteckie, kursy maturalne, kursy dla analfabetów, różnego rodzaju kursy dokształceniowe, nauki języków obcych, stenografii, założono biblioteki blokowe. M.in. przeprowadzono przygotowawczy 6-tygodniowy kurs tzw. gimnastyki racjonalnej, który wykształcił przyszłych instruktorów wychowania fizycznego w Wojsku Polskim. Organizowano przedstawienia amatorskie (scenę robiono z dużych ławek i kocy), koncerty np. mandolinistów, zakładano chóry. Bujnie rozwinęły się warsztaty rzemieślnicze i artystyczne. Z włosa końskiego robiono łańcuszki-dewizki. Z aluminium pochodzącego z pocisków artyleryjskich, dostarczanego przez Niemców oraz metalowych monet wykonywano pierścionki, wisorki, pamiątkowe krzyże i odznaki, a nawet płaskorzeźbę J. Piłsudskiego.

Teatr amatorski
Teatr amatorski tzw. Leguński bałagan (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Spuścizna Tadeusza Martyna z Kalisza, sygn. 1156)

Dużym powodzeniem cieszyły się zawody i gry sportowe, tym bardziej, że nagrodami były czasami takie rarytasy jak kiełbasa. Głównie uprawiano gimnastykę, zapasy, boks oraz szczypiorniak czyli piłkę ręczną. To właśnie obóz w Szczypiornie jest miejscem gdzie po raz pierwszy zaczęto uprawiać te dyscyplinę w Polsce i która potem, dzięki byłym legionistom, spopularyzowała się w całym kraju. Geneza postania nowej gry w obozie nie jest do końca jasna. Część historyków uważa, że legioniści nauczyli się jej od niemieckich wartowników, inni że część legionistów (wymienia się tu ówczesnego kpt. St. Grzmota-Skotnickiego), którym ta gra była już wcześniej znana, rozpropagowała ja wśród kolegów. Nowa gra przyjęła się wśród legionistów, tym bardziej, że oszczędzała buty (zresztą część legionistów nie miała butów i chodziła w drewnianych butach tzw. pontonach), jak również dlatego, że szmaciana piłka nie chciała się toczyć.

Pokaz gimnastyczny
Pokaz gimnastyczny (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Spuścizna Tadeusza Martyna z Kalisza, sygn. 1156)
Plażowanie
Jeden ze sposobów spędzania czasu podczas słonecznych dni - plażowanie. Na fotografii widać taż boczne ściany ziemianek, w których mieszkali legioniści (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Spuścizna Tadeusza Martyna z Kalisza, sygn. 1156)

Wszystkie obozowe wspomnienia i relacje podkreślają skrajnie trudne warunki egzystencji legionistów, przede wszystkim mieszkaniowe i żywnościowe. Jeńcy mieszkali w ziemiankach krytych papą, które nadawały się do użytku tylko w miesiącach letnich. Wzdłuż ścian baraków stały prycze zbite z desek, z papierowymi siennikami wypchanymi wiórami i kołdrami wypchanymi starymi gazetami. W przejściu między nimi biegł wykopany w ziemi rów służący do odprowadzania wody deszczowej. Z nastaniem jesieni i zimy w baraku panował przejmujący chłód i wilgoć.

Sytuację pogarszały głodowe racje żywnościowe. Każdy legionista otrzymywał dziennie porcję chleba, kawy i zupy gotowanej z liści buraczanych, chwastów, cuchnących ryb czy ikry. Trochę lepsze jedzenie dostawali chorzy w szpitalu. Przeciętna dzienna racja wynosiła: 300 g chleba (często faktycznie ważył mniej np. 270 g), 250 g kartofli, 62 g mąki grochowej, 11 g kaszy jęczmiennej, 43 g peluszki, 214 g kapusty, 171 g marchwi białej pastewnej, 214 g liści buraczanych, 3-7 g kawy zbożowej (żołędziowej), 11 g cukru, 7 g marmolady, 14 g mięsa, ryby i ikry 43 g, 21 g kaszanki oraz 7 g margaryny.

Wejście do jednego z baraków
Wejście do jednego z baraków. Wyjadanie resztek jedzenia (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Spuścizna Tadeusza Martyna z Kalisza, sygn. 1156)

Wspomnienia legionistów pełne są opisów niezbyt zachęcająco wyglądającego i smakującego pożywienia: (...) kazano mi zbierać wskazany chwast. Przy okazji pouczono mnie, że najlepsze oazy tego chwastu rosną w pobliżu dołu kloacznego. (...) nazbieraliśmy tego chwastu sporo i dostarczelismy go taczkami do kuchni. Tam kazano nam go wrzucić do płaskich skrzynek (typu murarskiego), zlać wodą i gracami mieszać tam i z powrotem. (...) bardziej wtajemniczeni twierdzili, że chwat ten zaraz wrzucano do kotłów z domieszką takich smakołyków, jak kijanki, pijawki, żaby itp.

Inny legionista wspomina: "Były to jakieś ślimakowate twory morskie posiekane na kawałki wielkości fasoli, zasuszone i obsypane sproszkowaną substancją niewiadomego pochodzenia. (...) [Po ugotowaniu] w "zupie" pozostaje obślizgła przeźroczysta galareta. (...) Drugą specjalnością szczypiorniańską jest dużych rozmiarów, śmierdząca ryba, którą przed skonsumowaniem trzeba obedrzeć ze skóry, poczem gotować tak długo, izby w odpowiedniej temperaturze wyginęły znajdujące się w niej bakterie".

Spożywanie posiłku wewnątrz baraku
Spożywanie posiłku wewnątrz baraku (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Spuścizna Tadeusza Martyna z Kalisza, sygn. 1156)

Na szczęście głodowe porcje obozowe uzupełniane były przez kaliski oddział Komitetu Opieki nad Jeńcami, finansowany z funduszy Tymczasowej Rady Stanu oraz ofiar, jakie napływały z całego kraju. Komitet dostarczał co dzień kilkaset bochenków chleba i innych artykułów. żywnościowych, jak również pośredniczył w dostarczaniu bielizny, odzieży i paczek żywnościowych. Taka pomoc miała nie tylko wymiar materialny, ale także psychiczny, utwierdzała bowiem legionistów w ich postanowieniu odmowy przysięgi.

Przyjazd wozu z prowiantem
Przyjazd wozu z prowiantem z kaliskiego Komitetu Opieki nad Jeńcami (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Spuścizna Tadeusza Martyna z Kalisza, sygn. 1156)

Część legionistów otrzymywała paczki żywnościowe i z ubraniami cywilnymi z domu, ci którzy mieli pieniądze dokupywali chleb i tytoń w obozowej kantynie, inni wyprzedawali swój majątek na "czarnej giełdzie". Handlowano wszystkim: butami, umundurowaniem, zegarkami, bielizną, a nawet porcjami obozowego chleba czy zupy. Głównym odbiorcą byli Niemcy, którzy kupowali co lepsze przedmioty, płacąc chlebem i tytoniem. Zresztą handlowano nie tylko by zdobyć chleb czy tytoń - jeden z legionistów sprzedał chusteczki do nosa, aby kupić fotografię swojego oddziału

Przez cały czas trwania internowania Komenda Legionów, przy pomocy Niemców, prowadziła akcję zmierzającą do demoralizacji mniej odpornych psychicznie i fizycznie legionistów celem zwerbowania ich do PSZ. Temu miało służyć m.in. wytropienie i aresztowanie oficerów oraz części podoficerów jako elementu najbardziej wyrobionego ideowo i politycznie niebezpiecznego. Z biegiem czasu władze niemieckie wprowadziły szereg obostrzeń w życie obozowe, przed wszystkim zaprzestały udzielać przepustek i urlopów. Jednocześnie chor. Sujkowskiego i kapelan obozowy ks. Kwapiński prowadzili tajną agitacje werbunkową. Do tego doszło pogorszenie warunków bytowych z nastaniem jesiennych deszczy i chłodów. Te wszystkie czynniki i działania doprowadziły do złamania solidarności legionistów. Pod koniec października 1917 r. około 840 z nich zaciągnęło się do PSZ.

Ucieczka legionistów-przysięgowiczów przed gniewem kolegów
Ucieczka legionistów-przysięgowiczów przed gniewem kolegów (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Spuścizna Tadeusza Martyna z Kalisza, sygn. 1156)

Ich decyzja spotkała się z wrogą i burzliwą reakcja pozostałych. W czasie przeprowadzki do innej części obozu zostali obrzuceni kamieniami, a kilku z nich zostało ciężko rannych. Władze niemieckie zareagowały represjami. Wstrzymano zupełnie urlopowanie, zaprzestano zwalniać chorych i małoletnich, zmniejszono obóz do 4 bloków, zakazano komunikowania się między blokami, utrudniano pracę komisji żywnościowej i prowadzenie działalności oświatowej, w końcu nakazano naszyć na rękawach numery na wzór noszonych przez innych jeńców. To ostatnie zarządzenie zostało odebrane przez legionistów jako ciężka zniewaga. Kiedy naszycie pod groźbą użycia fizycznego siły zakończyło fiaskiem, władze niemieckie całkowicie izolowały legionistów od kontaktów ze światem zewnętrznym, unieruchomiły pocztę, pozbawiły obiadu, zamknęły sklep obozowy, aresztowały komendanta obozu wach. Osińskiego, postawiły warty przed barakami, zakazując wychodzenia bez okazywania numerów, nawet za potrzebą fizjologiczną. Represje spowodowały protest w postaci 4-dniowej głodówki (14-18 listopada). Spowodowała ona dalsze pogorszenie stanu zdrowia legionistów. O ile w pierwszy dzień głodówki w Izbie Chorych przebywało 33 chorych, to w ostatni dzień było ich już 314. Dwa dni po zakończeniu protestu lekarz obozowy oceniał, że "cały obóz jest bardzo osłabiony", a 18 chorych jest w bardzo ciężkim stanie. Ostatecznie legioniści ustąpili pod warunkiem przywrócenia dotychczasowych przywilejów.

Przez cały czas internowania Tymczasowa Rada Stanu, potem Rada Regencyjna, pod silną presją społeczną, próbowała doprowadzić do zwolnienia internowanych lub chociażby polepszenia ich warunków egzystencji. Kilkumiesięczne zabiegi odniosły taki skutek, że legionistów przewieziono do Łomży, gdzie zostali zakwaterowani w byłych koszach rosyjskich. Około 1700-1800 legionistów przetransportowano do nowego obozu koleją 15 i 16 grudnia 1917 r.

Przed wyjazdem do Łomży ówczesny komendant obozu wach. Dan-Stachlewski wystosował do komitetu kaliskiego list dziękczynny, w którym, w imieniu uwięzionych legionistów dziękował za życzliwą i ofiarna pomoc, dzięki której "żołnierz polski czuł się cząstką żywej siły zawartej w narodzie i wiedział, że liczne, a nierozerwalne więzy łączą go ze społeczeństwem. Nie ma szczypiorniaka, któryby nie wspominał z głębokim poczuciem wdzięczności Kalisza i tych zacnych obywateli i obywatelek, którzy poświęcali nam swój czas, pracę i pieniądze".

Przy okazji przeniesienia obozu do domów zwolniono małoletnich legionistów. Ostatni ich transport wyruszył ze Szczypiorna 24 grudnia 1917 r. Ten dzień można uznać za koniec internowania legionistów w tej podkaliskiej wsi, internowania które stało się ważną częścią legendy Legionów i walk o niepodległość Polski.

Mauzoleum legionistów zmarłych w obozie
Mauzoleum legionistów zmarłych w obozie, odsłonięte w listopadzie 1932 r., zburzone w 1940 r. (Archiwum Państwowe w Kaliszu, Spuścizna Tadeusza Martyna z Kalisza, sygn. 1156)