"586 dni stanu wojennego" w Archiwum Państwowym w Kaliszu

2 marca 2016 r. Archiwum Państwowe w Kaliszu otwarciem wystawy pt. "586 dni stanu wojennego" zainaugurowało V Marcowy Maraton Archiwalny. Ekspozycja została przygotowana przez Instytut Pamięci Narodowej w Warszawie oraz łódzki oddział tej instytucji. W Kaliszu gości po raz pierwszy z okazji 35. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Pracownicy Archiwum Państwowe w Kaliszu przygotowali dodatkową uzupełniającą o wątek lokalny ekspozycję pt. "Stan wojenny w Kaliszu", złożoną z archiwaliów z zasobu APK oraz zbiorów osób prywatnych. Na uroczystym wernisażu pojawili się m. in. poseł na Sejm RP Tomasz Ławniczak działacz "S" aktywny szczególnie w Komitecie Obywatelskim, ks. prałat Adam Modliński proboszcz parafii św. Mikołaja w Kaliszu reprezentujący Biskupa Diecezji Kaliskiej, Anna Woźniak z Wydziału Kultury i Sztuki, Sportu i Turystyki Urzędu Miejskiego w Kaliszu reprezentująca Prezydenta Miasta Kalisza, Ryszard Ładuch z biura poselskiego PiS reprezentujący posłankę na Sejm RP Joannę Lichocką, działacze "Solidarności": Krzysztof Szac, Zdzisław Skałecki i Kryspin Kuberka z Pleszewa, Tadeusz Wolf, Włodzimierz Muth, Maciej Pawlak, Edward Grzeliński, Jerzy Sówka, Mieczysław Walczykiewicz, Jan Mak; młodzież z II Liceum Ogólnokształcącego w Kaliszu z opiekunem Piotrem Mydlachem, darczyńcy APK, przedstawiciele instytucji kultury i mediów. Gościem specjalnym był Paweł Spodenkiewicz z Referatu Edukacji Historycznej Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Łodzi.

Dr Grażyna Schlender powitała wszystkich i w paru słowach nawiązała do idei Marcowego Maratonu Archiwalnego. Jest on obchodzony corocznie na pamiątkę przyjęcia do zasobu APK pierwszych akt 4 marca 1951 r. - aktualnie mija więc 65 lat od tego momentu. Historia kaliskich archiwów sięga jednak XIX w., kiedy to po raz pierwszy dążono do utworzenia sieci archiwów. W 1825 r. powstało przy Trybunale Cywilnym w Kaliszu przy al. Józefiny Archiwum Akt Dawnych, podlegające władzom sądowniczym. Zostało ono zlikwidowane w 1876 r., a jego zasób wywieziono do Warszawy. Działające w Kaliszu archiwum miejskie spłonęło w 1914 r. Część jego zasobu ocalała, wywieziono ją jednak w głąb Rosji. Kalisz wraz z odzyskaniem niepodległości odzyskał i archiwum. W 1920 r. przy Sądzie Okręgowym w Kaliszu powstało Archiwum Państwowe. Jego działalność nie trwała jednak długo, po 6 latach zostało ono zlikwidowane na skutek sejmowej uchwały o oszczędnościach w budżecie państwa. Archiwa w Kaliszu były wielokrotnie tworzone, przekształcane i likwidowane. Dlatego nawiązujemy do historii powojennego archiwum, które działa nieprzerwanie od 65 lat. W 1983 r. zaczęła obowiązywać obecna ustawa archiwalna i od tego czasu obowiązuje współczesna nazwa instytucji Archiwum Państwowe w Kaliszu.

Następnie głos zabrał Paweł Spodenkiewicz z łódzkiego oddziału IPN. W przeszłości jako młody człowiek działał na rzecz opozycji solidarnościowej, był m. in. relegowany ze szkoły za wydawanie nielegalnej gazetki. Współpracował z Radiem Wolna Europa, działał w Komitecie Obrony Robotników, Niezależnym Zrzeszeniu Studentów. Za swoją działalność był internowany przez 10 miesięcy kolejno w obozach w Łęczycy, Łowiczu i Kwidzynie. Prelegent opowiedział kilka słów o idei wystawy. Jest ona przekrojowa, materiały przedstawione na niej pochodzą z różnych zakątków Polski. Społeczeństwo żyjące w tzw. karnawale "Solidarności" nagle zostało pozbawione nadziei na zmiany. Za dramatem internowanych stały dramaty ich współmałżonków, dzieci, znajomych. Ekspozycja jest rodzajem hołdu dla tych ludzi. Paweł Spodenkiewicz podzielił się także swoimi wspomnieniami z lat stanu wojennego. W 1 klasie renomowanego łódzkiego liceum wezwano do szkoły jego ojca i powiadomiono go o tym, że syn współtworzy nielegalną gazetkę. Dyrektor postanowił usunąć chłopaka ze szkoły. Paweł Spodenkiewicz doświadczył wtedy, czym był system komunistyczny. Osadzono go m. in. w Kwidzynie, gdzie w 1982 r. doszło do brutalnej pacyfikacji obozu przez ZOMO. Dziś, z perspektywy lat, uważa, że tamte wydarzenia wynikały z błędów kierownictwa obozu. Komendant prowokował do buntu poprzez swoją chwiejność. Były dni, kiedy "przykręcał śrubę" internowanym, a były i takie, podczas których jeden z internowanych po prostu wyszedł z obozu wraz ze swoją rodziną niezauważony przez nikogo. Gdy konflikt sięgał zenitu skorzystano ze środków przymusu bezpośredniego. Więźniom urządzono tzw. "ścieżki zdrowia" w korytarzu, pałowano ich bez opamiętania. Sytuacja wymknęła się spod kontroli.

Kolejnym punktem uroczystości były wspomnienia stanu wojennego działaczy "Solidarności" z terenu kaliskiego. Jako pierwszy o swoich doświadczeniach opowiedział lider pleszewskiej "S" Krzysztof Szac. Pracował w "Spomaszu", gdzie przemycał pewne materiały na Zachód w niemieckiej gazecie branżowej pt. "Profile" W wyniku represji został zwolniony z pracy. Z pomocą przyszły mu osoby duchowne. Szczególnie mógł liczyć na ss. Służebniczki oraz księży: Janusza Kulbarscha i Ryszarda Woźniaka. Gdy wybuchł stan wojenny działacze z Pleszewa szukali chętnych, którzy pojadą do Kalisza i Poznania po instrukcje działania. Pleszew bowiem przynależał zarówno do Regionu Wielkopolska jak i Wielkopolska Południowa. Trzeba było zrobić tzw. "drugi garnitur", czyli zaangażować ludzi, którzy dotąd nie byli na pierwszej linii działania. Wielu odmówiło wsparcia. Siostry Służebniczki zgodziły się przechować sztandar "S" w szafie na ornaty. Krzysztof Szac otwarcie mówił, że w tych trudnych czasach też się bał. Miał małe dziecko, rodzinę na utrzymaniu. Z pomocą przyszło mu wielu anonimowych ludzi, którzy zostawiali na drzwiach jego mieszkania zawieszone torby z jedzeniem. Dzięki pomocy materialnej i duchowej przetrwał. Po wielu latach niestety sam nie wie, gdzie jest, bo są ludzie, którzy 35 lat temu stchórzyli, a dziś uważają się za bohaterów narodowych. Na koniec swojej wypowiedzi podziękował dr Grażynie Schlender wręczając bukiet kwiatów, za propagowanie tej prawdziwej regionalnej historii. Dzięki temu, że Archiwum Państwowe w Kaliszu współpracuje ze szkołami, młodzież może poznać fakty, o których w szkołach się nie mówi.

Tadeusz Wolf z Kalisza korzystał z nauk tzw. szkoły jezuickiej. Współpracował z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela, redagował gazetkę pt. "Wolne Słowo". Przed jego domem na ul. Parkowej, w latach 80. najczęściej stała buda milicyjna.

Za zorganizowanie nielegalnej manifestacji 1 maja został skazany na 3 miesiące aresztu w izolatce w Ostrowie Wielkopolskim. Tadeusz Wolf mówił, że jego główną metodą walki z okupantem radzieckim było uświadamianie społeczeństwa, edukacja mas przez redagowanie nielegalnej prasy. Pomimo tego, że bardzo dobrze zarabiał, czuł konieczność działania na rzecz opozycji. Razem z Antonim Pietkiewiczem rozwoził prasę opozycyjną jeżdżąc "syrenką" po ulicach Kalisza. Był wielokrotnie przesłuchiwany przez SB w tej sprawie. Podczas przesłuchań często zachowywał się ironicznie, doprowadzając oficerów do szewskiej pasji. Gdy mówili, że jest już wolny, odpowiadał "Wolny jestem zawsze - nawet w zniewolonym kraju, ale kwestia leży w tym czy mogę już iść." Gdy straszono go wyrokiem więzienia, domagał się przyjazdu oficerów z Warszawy, bo gdy dostanie wyrok, a KOR się o tym dowie, to po upadku komunizmu zostanie bohaterem narodowym. Ukrywał się przez ok. 400 dni. Gdy SB pytała, gdzie przebywał w tym czasie, zeznał, że był w świętych miejscach, u przygodnie poznanych ludzi. Dzięki wesołemu usposobieniu nie tracił nadziei i głęboko wierzył w to, że PRL upadnie.

Głos zabrał też Włodzimierz Muth, który na początku lat 80. był redaktorem naczelnym "Kaliskiego Włókniarza", pisma tzw. wielkiej siódemki zakładów przemysłu lekkiego w Kaliszu. Od kiedy powstała "Solidarność" w gazecie tej często opisywano sprawę strajków, protestów. Ostatni numer wyszedł 4 grudnia 1981 r., wydanie z 11 grudnia wstrzymano. Po ogłoszeniu stanu wojennego dziennikarzy zwolniono. Włodzimierz Muth także stracił pracę. W tym czasie jego bliskim przyjacielem był dziennikarz Czesław Kurzajewski, ojciec znanego prezentera telewizyjnego Macieja Kurzajewskiego. Razem zarabiali na życie skupując makulaturę. Włodzimierz Muth został aresztowany 21 grudnia.

W szkole, w której uczył się jego syn, wiedziano o tym fakcie na drugi dzień. Okazało się, że informacje te rozpowiadał uczeń, którego ojciec donosił SB na Włodzimierza Mutha. Jak się później okazało w województwie kaliskim takich informatorów było 1760.

Mieczysław Walczykiewicz, działacz "Solidarności Wiejskiej" Rolników Indywidualnych, wystąpił z apelem o odtajnienie zbioru zastrzeżonego w Instytucie Pamięci Narodowej. Po 35 latach Polacy powinni mieć powszechny dostęp do pewnych faktów historycznych. Mieczysław Walczykiewicz poinformował także o możliwości ubiegania się o dodatkowe świadczenie pieniężne dla osób posiadających odznaczenie "Solidarni Waleczni" i mających status osoby represjonowanej. Na koniec Mieczysław Walczykiewicz przekazał na ręce dyrektora dr Grażyny Schlender do zasobu APK oryginalne materiały "Solidarności Wiejskiej".

Elżbieta Siarkiewicz w kilku słowach scharakteryzowała stan wojenny z punktu widzenia nauczyciela. Była świadkiem dramatu dziewczynki ze szkoły podstawowej, której ojciec zmarł, a matka została internowana. Dziecko pozostawało wiele dni bez opieki. Dzięki ingerencji pracowników szkoły matka wróciła do domu.

Ostatnim punktem uroczystości było oprowadzenie przez archiwistę Annę Bestian-Zając gości po wystawie regionalnej pt. "Stan wojenny w Kaliszu". Składa się na nią 10 antyram i 8 gablot. W antyramach zgromadzono czasopisma wydawane przez stronę rządową - "Trybuna Ludu"; ""Żołnierz Wolności" - jak i podziemie solidarnościowe - "Solidarność żyje!"; "Wiadomości Dnia"; "Solidarność Walcząca". Dotyczą one ogłoszenia stanu wojennego, sprawy ukarania przez kolegium o. Stefana Dzierżka za budowę żłobków o antyrządowej wymowie; monopolu władzy na czas antenowy w radiu i tv; zakończenia stanu wojennego. Oprócz tego antyramy zawierają także ulotki rządowe dotyczące konieczności podjęcia odpowiedzialności za losy państwa, pracy w zakładach pracy o charakterze zmilitaryzowanym. W gablotach znajdziemy m. in. telexy przesyłane w stanie wojennym z KW do KC PZPR określające ówczesną sytuację społeczno-polityczną w województwie kaliskim; instrukcje postępowania w związku z wprowadzeniem stanu wojennego w kaliskich zakładach pracy - "Runotex"; "Wistil", informacje Prezydenta Miasta Kalisza dla załóg zakładów pracy dotyczące m. in. przydziału papierosów, słodyczy, pomarańczy na święta; pisma charakteryzujące trudności w realizacji zamówień przez "Polifarb" z powodu braku łączności i problemów z zasilaniem. Prezentujemy także kartki na żywność, środki czystości, paliwo i wnioski o pozwolenie na wyjazd kierowane do poszczególnych urzędów gmin. Szczególnie cenne są zbiory dotyczące okresu internowania Antoniego Pietkiewicza - decyzja o internowaniu, zawiadomienie o odrzuceniu skargi na internowanie, ocenzurowane kartki pocztowe - oraz Henryka Piwowarczyka - upoważnienie żony do poboru wynagrodzenia, świadectwo zwolnienia z internowania, wniosek o przeszukania mieszkania, informacja o rozpoczęciu głodówki na znak protestu złego traktowania internowanych w Kwydzinie itp. Na tym tle ciekawie prezentuje się pismo Teresy Wojkowskiej do gen. Czesława Kiszczaka z prośbą o uchylenie decyzji o internowaniu jej męża Andrzeja Wojkowskiego. Oprócz tego ekspozycja zawiera wymowne grafiki wydawane przez podziemie solidarnościowe i fotografie z wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce w czerwcu 1983 r. oraz udokumentowane na fotografiach żłobki z 1981 i 1982 r. z kościoła oo. Jezuitów w Kaliszu. Zarówno ekspozycja ogólnopolska jak i regionalna będzie dostępna dla wszystkich chętnych osób w siedzibie Archiwum Państwowego w Kaliszu do końca maja 2016 r., w godzinach pracy instytucji.